piątek, 31 lipca 2015

Ryterskie wspominki

Chyba będzie to tylko mój wpis... chyba, że Kasia będzie chciała coś dorzucić od siebie do tej opowieści.

Rytro mała wioska nad Popradem między Starym Sączem a Piwniczną to magiczne miejsce mojej mamy i jej rodzeństwa, którzy tutaj spędzali niejedno lato swojego dzieciństwa i młodości. Tą magią zarazili nas... Znam mnóstwo opowieści, o tym jak podróżowali we czwórkę z Mielca z babcią Tolą, jak szaleli w Popradzie skacząc na główkę z kamienia zwanego Plosem, a babcia biegała po brzegu załamując ręce, czy też o Marii Kownackiej, która właśnie w Rytrze czerpała inspiracje do napisania "Rogasia z Doliny Roztoki".
Do Rytra jako dziecko przyjechałem ze cztery razy - mieszkając raz to w kwaterach prywatnych, gdzie miałem niesłychaną zabawę z wyprowadzania młodego cielaka na pastwisko, czy też skakania po sianie. Innym razem w gwieździe PRL - "Perle Południa", która mogła się pochwalić zarówno własnym basenem, salą kinową jak i dyskoteką z oryginalną Pepsi w butelkach, gdzie mogłem się bawić do prawie dziesiątej :-)
Jedym z miejsc, które nieodparcie kojarzą mi się z tymi wakacjami to wyprawy do Głębokiego - źródełka z bijącą mineralną wodą, która miała być remedium na wszelkie schorzenia. Nie wiem dlaczego, bo byłem tam z nim tylko raz... kojarzy mi się z dziadkiem Tadkiem. Może dlatego, że z tej wyprawy mamy kilka czarnobiałych zdjęć zrobionych przez moją mamę?

Nie mogłem więc nie zabrać tu dziewczyn... jak już byliśmy w okolicach.

Zaczęliśmy od Głębokiego... zjazd z trasy, krótkie kluczenie po uliczkach wioski i już pięliśmy się pod górę stromą droga. W pewnym momencie zostawiliśmy auto na poboczu i ostatnie metry przeszliśmy na piechotę. Nie było tak jak zapamiętałem to z dzieciństwa... gdyż dziś teren jest trochę bardziej ogarnięty. Z naciskiem na "trochę" :-)
Pojawiło się jakieś zadaszenie, obok figurka św. Kingi, do tego platforma widokowa na dolinę Popradu... to co zostało to szumiący potok, woda mineralna, cisza i wspomnienia. 
Pola od razu rozpoczęła zapoznawanie się z fauną... największe zainteresowanie wbudziły skaczące koniki polne. Woda mineralna lekko gazowana idealnie chłodzi a do tego ma podobno zdrowotne właściwości... Cóż pogoda w górach zmienną jest i po chwili słońca musieliśmy się chronić przed deszczem. Dziewczyny zostały a ja poszedłem po auto. W miescie chodzić po deszczu to nie uchodzi bez parasola. Tu była to absolutna frajda, jeszcze zebrałem Polce garść leśnych malin. (Zdjęcia nie są najlepsze ale pogoda też nie była fotograficzna :-)) 




Było koło 12, więc według naszych standardów pora na coś do jedzenia. Ruszyliśmy do Rytra... a właściwie Roztoki Ryterskiej do znalezionej dzień wcześniej małej przydomowej smażalni pstrągów. Jedzie się drogą prawie do końca, gdzie nie tylko jest owa smażalnia, ale również miejsce na piknik i początek szlaku w góry. Pogoda się poprawiła, pstrągi zostały zamówione pora więc była na piknik... niestety na początek Polka wywinęła salto w tył z ławki i zamiast się cieszyć piknikiem trzeba było wyciągać walizki i szukać plastra.
Na szczęście chwilę poźniej cieszyliśmy się wspaniałymi pstrągami idealnie doprawionymi, z ziołami w środku oraz apetycznie chrupiącą skórką. Na deser było jagodowe ciasto zakupione jeszcze w Piwnicznej w cukierni "Magdalena"... na nowo wyznaczyło nasz rodzinny standard co to znaczy dobre ciasto... mhhhhmmm... aż teraz chce mi się po to wrócić, choć aktualnie jesteśmy już w Zakopcu. Kruchy spód zasypany grubą warstwą jagód lekko tylko posłodzonych i pyszna kruszonka. Niech najlepszą reklamą będzie tekst Polki - "Ej Tata nie wyjadaj mi" :-).
Przed wyjazdem jeszcze przeszliśmy się chwilę w góre drogą podziwiając przepiękny las. Poźniej powrót do auta i w drogę dalej... przenosiliśmy się do Łapsz Niżnych na dalszy etap naszych wakacji, ale to już inna opowieść. Mam nadzieję, że ta pozostanie częścią naszej rodzinnej historii.






Jak dojechać?
GŁĘBOKIE
Jadąc z Piwnicznej - skręcamy w prawo w Młodowie widząc znak Głębokie 0,5km, przez most, poźniej w lewo i do końca drogą w górę.

PSTRĄGI
Dojeżdżamy do Rytra, tam skręcamy w lewo przez tory (będzie duża tablica reklamująca "Perłę Południa") i jedziemy w górę do rozwidlenia dróg. Lewa prowadzi do Roztoki Ryterskiej. Będzie tam pierwszy ze znaków reklamujących pstrągi. Skręcamy i jedziemy prawie do samego końca. Wspomniana smażalnia będzie po lewej stronie. Za niecałe 100 metrów będzie już koniec drogi, wspomniany parking i miejsce na piknik.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz